piątek, 4 września 2015

To w końcu ile tych ciuszków kupić na początek?

Szykując wyprawkę, od wielu osób słyszałam: "Nie kupuj tylko dużo ciuchów! Na pewno coś dostaniesz, a dziecko szybko wyrasta i nie wynosi tego nawet".
Trochę posłuchałam, trochę nie (generalnie nie jestem z tych co by słuchali innych). 
Także byłam w Anglii, z mamą trochę pobuszowałyśmy po sklepach. Uwielbiam te małe słodkie ciuszki, chyba jak większość mam. Ciężko było się oprzeć, ale podeszłam do tematu również z głową, mając na uwadze słowa doświadczonych osób. Poszperałam w internecie, gdzie można znaleźć listy wyprawkowe i sama utworzyłam swoją listę, tak by się nie zagalopować, bo faktycznie szkoda byłoby kupić i nie ubrać ani razu.  
Lista została zrealizowana, a w efekcie, kiedy mała się urodziła i tak musiałam dokupić kilka rzeczy. Bo jak się okazało w prezencie nie dostaliśmy zbyt wielu ciuszków, więc dobrze się przygotowałam :) Nie można zdać się na to co inni mogą przynieść, bo nie muszą. A dziecko chodzić w czymś musi, a szczególnie moje, które ma tendencje do robienia kup po łopatki przynajmniej raz dziennie! 

Na pierwsze trzy miesiące mieliśmy:
3 pary spodni długich, jedne krótkie 
po kilka sztuk body z długim i krótkim rękawem
kilka sukieneczek (dostałyśmy, ale nie są to zbyt wygodne ubranka, po prostu ładne)
6 pajaców (dla nas to i tak było niewiele, mała sporo ulewała na początku plus te kupy)
żadnych śpioszków, bo tego się już chyba nawet za często nie nosi, pajace są lepsze według mnie
rękawiczki niedrapki (nazbierało się 6 par, ani jedne nie zostały użyte - w szpitalu kazali nie ubierać, to potem też już nie było sensu)
6 par skarpetek (pewnie nawet 3 by wystarczyły) 
kilka czapeczek (na początku ubieraliśmy jej, ale potem całe lato prześmigała bez czapki)
2 ubranka mieliśmy, w które Laura już od urodzenia nie wchodziła (nie polecam kupować ciuszków na newborn 50, bo nie wiadomo ile dziecko będzie mierzyć, a tak naprawdę średnio dzieciaczki mają te 55cm, u nas było to 56, więc już ten rozmiar wyżej)

Oczywiście wyprawka letnia (nasza) znacznie różni się od wyprawki zimowej, którą my teraz już powoli kompletujemy :) Dużą pomocą jest tutaj moja mama, która uwielbia kupować ciuszki Laurce :) 


10 komentarzy:

  1. dziękuję za ten post :)
    dobrze wiedzieć ile się naprawdę przydało
    śpiochy na szczęście dostałam od znajomej
    a resztę pomału dokupowałam, troszkę nowych, troszkę używanych
    i cieszę się, że w Anglii tak popularne jest pozbywanie się ubranek po maluszkach
    właśnie o tym jest między innymi mój ostatni post
    jak znajdziesz chwilkę i czas zapraszam

    OdpowiedzUsuń
  2. O kurcze, u nas akurat sprawa wyglądała odwrotnie, chcieliśmy kupić "na styk", a dostaliśmy tyle ciuszków, że ledwo zmieściliśmy je do komody. W sumie w komodzie są ciuszki tylko 56-62, reszta czeka w kartonach. :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ciuszki w mojej rodzinie przechodzą z dziecka na dziecko (plus multum nowych) więc moja córcia będzie chodziła w paru moich ciuszkach :)

      Usuń
    2. No to super! Fajna pamiątka, jeśli tak to można nazwać :D

      Usuń
  3. A u nas, po starszym synku nic nie zostało, bo nie chciałam, w końcu córeczka musi mieć nowe, a nie po starszym bracie! U nas też rozmiar do 56 i parę 62 NÓWKI! ni razu założne, aż mi przykro ale... nie było okazji, bolesne ale prawdziwe, uhh dziecko nie lubi ciuszków ładnych tylko wygodne, miałam się tego trzymać, ale niestety znów mam wrzuty za multum niezalożonych nigdy malaleńkich sukieneczek. No cóż mam w końcu moją śliczną córeńkę :) :) :)

    OdpowiedzUsuń
  4. My kupowaliśmy mało na początek. Niewiele też dostaliśmy, ale spokojnie nam wystarczało to co mieliśmy. Pralkę mamy z suszarką więc nawet jak czegoś zaczynało brakować to szybko szło pranie i po trzech godzinach był cały pakiet świeżych ciuszków gotowych do założenia. No i ja na przykład uwielbiam śpioszki. A bardzo mało się ich sprzedaje, więc nie łatwo było je dostać.

    OdpowiedzUsuń
  5. Ja miałam dużo ciuszków i dużo jeszcze po porodzie dokupiłam. Mój Syn i ja mamy jakis talent do brudzenia (każdy siebie i siebie nawzajem ;))
    Aniu, a gdzie Ciebie na instagramie znajdę? Chętnie będę obserwować :)

    OdpowiedzUsuń
  6. U nas większość osób przynosiła zabawki, ubrań nie dostawaliśmy. Najbardziej lubiłam pajacyki, które były wygodne do ubierania i dla dziecka. Wszystkie spodenki i inne wynalazki z gumkami były u mnie na drugim miejscu. Ubranek miałam dużo, bo nastawiałam się na to o czym pisałaś - ulewanie i kupki po pachy, ale nie mieliśmy z tym problemu. Za to teraz muszę mieć mnóstwo ubrań (11 miesięcy), bo przy każdym jedzeniu wszystko jest upaćkane - ot, przewrotność mojego dziecka.

    OdpowiedzUsuń
  7. Chyba u każdego co innego się sprawdza ;)
    Ja ciągle zakładałam i zakładam dalej Małej śpiochy i półśpiochy, bo przynajmniej stópki ma zakryte. Jak ma skarpetki to zaraz je ściągnie, wymemla, wyrzuci i macha bosymi szfajkami ;) Tak samo przekonałam się do rajtuzek, które wcześniej odrzucałam, no bo raaajtyyy, kto lubi rajty ;p Ale znów sprawdzają się lepiej od skarpetek, szczególnie teraz, jak będzie jesień/zima, to na nie spodeneczki można założyć i cieplej będzie ;)

    OdpowiedzUsuń