Jak Laura skończyła miesiąc, pediatra stwierdziła u niej skórę atopową. Była szorstka, na twarzy miała wysypkę. Powiedziano nam, że mała ma prawdopodobnie nietolerancję białka mleka krowiego. Jako, że karmiłam piersią, musiałam przejść na restrykcyjną dietę. Oprócz całego nabiału musiałam odstawić też kupne wędliny. Nie było tak ciężko, ponieważ już wcześniej przez to przechodziłam.
Zalecono nam kąpać małą tylko i wyłącznie w emolientach oraz smarować emolientami skórę.
Za radą pani doktor udałam się od razu do apteki i kupiłam to co akurat mieli i już nie pamiętam nazwy tego specyfiku. W każdym razie diagnoza naszej pediatry to strzał w 10, ponieważ już po kilku dniach diety i smarowania wysypka zaczęła schodzić i buźka pięknieć.
Laurka chyba nie ma jednak aż tak bardzo wymagającej skóry, ponieważ każdy emolient działa na nią tak samo dobrze. Jednak nie sprawdziłam jeszcze czy zwykły balsam nawilżający by podołał.
Jako, że chcę, aby moja córka miała najlepszą pielęgnację, przejrzałam internet jakie specyfiki rodzice polecają. Okazało się, że u wielu sprawdza się emolium, w przypadkach gdzie inne specyfiki zawodzą. Nie chcąc wyrzucać pieniędzy w błoto sama zdecydowałam się na emolium i jestem bardzo zadowolona. Skóra po nim jest mięciutka i ładnie nawilżona. Mamy z tej serii aktualnie balsam i krem specjalny do twarzy. Zawsze po kąpieli jest smarowana, to już nasz rytuał. Wypróbowaliśmy również płyn do kąpieli, ale teraz używamy już żele z innych serii.
Skończył nam się emolient w żelu, a dostaliśmy zwykły żel do mycia Nivea Baby. Sprawdzimy jaka będzie reakcja skóry. Jednak wydaje mi się, że mała dobrze go przyjmie, bo to w końcu produkt, który jest spłukiwany, nie wsiąka aż tak w głąb skóry jak balsam.
Jedynym moim dylematem jest stosowanie kremów na zimę. Mamy już krem Nivea Baby i Babydream do stosowania na zimę i wiatr. Nie służą one jednak córci. Są perfumowane, nie znalazłam innych. Także nie wiem czym ją smarować na te mrozy.
W naszej pielęgnacji przez pierwsze miesiące życia była w użyciu codziennie oliwka. Mała miała bardzo suchą skórę głowy, co traktowaliśmy jak ciemieniuchę. Oliwka niewiele pomagała, musiało samo przejść.
Mam nadzieję, że sucha skóra już nas nie dotyczy. A tym bardziej, żadne wysypki. Wiem, jak dzieci się w takich stanach czują, gdy swędzi je całe ciało.