sobota, 23 stycznia 2016

Pielęgnacja suchej skóry niemowlaka

Jak Laura skończyła miesiąc, pediatra stwierdziła u niej skórę atopową. Była szorstka, na twarzy miała wysypkę. Powiedziano nam, że mała ma prawdopodobnie nietolerancję białka mleka krowiego. Jako, że karmiłam piersią, musiałam przejść na restrykcyjną dietę. Oprócz całego nabiału musiałam odstawić też kupne wędliny. Nie było tak ciężko, ponieważ już wcześniej przez to przechodziłam. 
Zalecono nam kąpać małą tylko i wyłącznie w emolientach oraz smarować emolientami skórę.

Za radą pani doktor udałam się od razu do apteki i kupiłam to co akurat mieli i już nie pamiętam nazwy tego specyfiku. W każdym razie diagnoza naszej pediatry to strzał w 10, ponieważ już po kilku dniach diety i smarowania wysypka zaczęła schodzić i buźka pięknieć. 

Laurka chyba nie ma jednak aż tak bardzo wymagającej skóry, ponieważ każdy emolient działa na nią tak samo dobrze. Jednak nie sprawdziłam jeszcze czy zwykły balsam nawilżający by podołał. 
Jako, że chcę, aby moja córka miała najlepszą pielęgnację, przejrzałam internet jakie specyfiki rodzice polecają. Okazało się, że u wielu sprawdza się emolium, w przypadkach gdzie inne specyfiki zawodzą. Nie chcąc wyrzucać pieniędzy w błoto sama zdecydowałam się na emolium i jestem bardzo zadowolona. Skóra po nim jest mięciutka i ładnie nawilżona. Mamy z tej serii aktualnie balsam i krem specjalny do twarzy. Zawsze po kąpieli jest smarowana, to już nasz rytuał. Wypróbowaliśmy również płyn do kąpieli, ale teraz używamy już żele z innych serii. 


Skończył nam się emolient w żelu, a dostaliśmy zwykły żel do mycia Nivea Baby. Sprawdzimy jaka będzie reakcja skóry. Jednak wydaje mi się, że mała dobrze go przyjmie, bo to w końcu produkt, który jest spłukiwany, nie wsiąka aż tak w głąb skóry jak balsam. 


Jedynym moim dylematem jest stosowanie kremów na zimę. Mamy już krem Nivea Baby i Babydream do stosowania na zimę i wiatr. Nie służą one jednak córci. Są perfumowane, nie znalazłam innych. Także nie wiem czym ją smarować na te mrozy. 


W naszej pielęgnacji przez pierwsze miesiące życia była w użyciu codziennie oliwka. Mała miała bardzo suchą skórę głowy, co traktowaliśmy jak ciemieniuchę. Oliwka niewiele pomagała, musiało samo przejść. 

Mam nadzieję, że sucha skóra już nas nie dotyczy. A tym bardziej, żadne wysypki. Wiem, jak dzieci się w takich stanach czują, gdy swędzi je całe ciało. 

wtorek, 19 stycznia 2016

Rozszerzanie diety: tabele czy samowolka?

W internecie roi się od tabel rozszerzania diety niemowlaka. Kiedy który produkt dokładnie wprowadzać, aby zminimalizować ryzyko alergii czy nietolerancji.
Wpisując w google hasło: rozszerzanie diety niemowlaka, nie spotkałam się ze stwierdzeniem, żeby nie trzymać się tabel, tylko dawać wszystko, pojedynczo i obserwować.
Na instagramie jednak dowiedziałam się od innych mam, że właśnie teraz się tak postępuje. Dużo mam tak robi. Dzieci od początku jedzą jajka, pomidory, cytrusy. Czytałam takie opinie od dietetyków chociażby. W Irlandii ponoć nawet lekarze zalecają, by się nie 'patyczkować'.

Stąd moje wątpliwości, jak się powinno w końcu postępować? Może powinno się słuchać swojej intuicji, ale moja w tym przypadku siedzi cicho.
Dotąd wprowadzałam tylko takie produkty, które wg tabeli może w danym okresie spożywać moje dziecko. Nie wychodzę na tym źle, jednak jak widzę jak inne mamy podają bardziej urozmaicone posiłki, to sama mam ochotę pójść w ich ślady. Zrobić jajecznicę na parze, czy dać pomarańcz do spróbowania. Myślę, że w końcu tak zrobię. Moje dziecko aż rwie się do poznawania nowych smaków.

Pierwsza łyżeczka Laurki (4 miesiące temu)

A jak Wy postępujecie drogie mamy? Co o tym wszystkim myślicie?

piątek, 15 stycznia 2016

Hity zabawkowe

Po czarnych chmurach o których pisałam w zeszłym poście nie ma śladu. Chociaż aura za oknem nie nastraja. Z niecierpliwością czekam na wiosnę!

Chciałabym Wam przedstawić hity zabawkowe mojej córci.
Prym wiodą wszystkie zabawki, które grają i najlepiej jeszcze świecą.


Pierwszy telefon. Jest zdecydowanym hitem. Niezawodny w sytuacjach krytycznych (jak np. mama musi zrobić siku.. ostatnio nie chce mnie nigdzie puszczać). Co prawda telefony z klapką są już passe, ale Laurka jest zadowolona. Posiada lusterko, po wciśnięciu guziczków lecą melodyjki a guzik na dole świeci się na czerwono. Telefon posiada antenkę! Jest gumowa, więc dodatkowo spełnia funkcję gryzaka. 


Motylek też znajduje się w ścisłej czołówce. U góry posiadał kiedyś czerwone kółeczko, więc można było go przymocować np. do wózka. Jednak Laurka jest już na etapie wkładania wszystkiego do buzi, więc woli mieć go w rączce. Motylek grzechocze, na jednym skrzydełku posiada obkręcającą się kulkę. Skrzydełka się poruszają, wydając krótkie dźwięki. Dłuższą melodyjkę motylek zapuszcza, po wciśnięciu środkowego guziczka. Hitem w tej zabawce w zasadzie są tasiemki, które widzicie na dole. Laura uwielbia wkładać je do buzi i krzywić się przy tym, bo ją łaskoczą.
Jedną z najlepszych zabaw z udziałem motylka jest sprawdzanie czy umie latać, poprzez wyrzucanie go z krzesełka. Nie, motylek nie umie latać. Nie przewidzieli takiej funkcji.



Jedna z pierwszych laleczek Laurki. Była wielkim hitem na początku, gdy jej ją pokazałam. Wszystko w niej dokładnie oglądała. Każdego kitka spróbowała. Oczywiście najbardziej spodobał jej się sznureczek do wieszania. Lala jest mięciutka, lekka i delikatnie grzechocze. Taka lala i inne pluszowe zabawki są dla Laury najlepszymi gryzakami. Dużo lepiej się u nas sprawdzają niż klasyczne gryzole.



Książka którą widzicie, jest przykładowym przedmiotem z tej kategorii. Moja córa jest wielką czytelniczką. Uwielbia książki podgryzać, oglądać, łamać, wyrzucać. Najlepsze są oczywiście te kartonowe. Ma też specjalne książeczki dla niemowląt, z materiału. Uwielbiała je jak była trochę mniejsza. Teraz nic nie wygra z kartonem. 



Ten gumowy krab jest jedną z kąpielowych zabawek Laury. Nie wiem co ona w nim widzi, kosztował prawdopodobnie jakieś 2 zł, nie jest najstaranniej wykonany, ale naprawdę zrobił furorę od początku. Bawi się nim poza kąpielą. Do kąpieli też ma pełno zabawek, wszystkie uwielbia, bo kocha się kąpać. Wtedy jest naprawdę spokojna. 



To jest kopacz. Dostaliśmy go zanim jeszcze Laura przyszła na świat. Chciałam go przedstawić jako nasz jedyny prawdziwy kit. Nie dlatego, że ja tak uważam. Moim zdaniem całkiem fajna, pomysłowa i solidnie wykonana zabawka. Jednak moja córka odkąd skończyła 5 miesięcy panicznie zaczęła się jej bać. Zaczynała histerycznie płakać od razu, gdy włączałam zabawkę i nie mogłam jej uspokoić. Odstawiłam w kąt, chciałam ją komuś oddać. Wyjęłam dzisiaj, włączyłam na próbę i córcia była wpatrzona jak w obrazek. Na razie z nami zostaje.

Jakie są hity zabawkowe Waszych dzieciaczków? Szukam inspiracji, w końcu zanim się obejrzymy będzie Wielkanoc, a potem roczek Laurki!

sobota, 9 stycznia 2016

Bezsenność

Piszę do Was po północy, chociaż dawno powinnam już spać. Powinnam wypoczywać, żeby nabrać siły na kolejny dzień z moją córcią. Ale nie mogę. Po prostu nie mogę. Bezsenność z mojego dziecka przeszła na mnie.

Miewacie tak, że z powodu stresu nie możecie spać przez kilka dni? Trochę retoryczne pytanie. Chyba każdy tak ma w większym lub mniejszym stopniu, w zależności od wrażliwości.
Ja niestety należę do grona wrażliwców. Wszystkim przejmuję się sto razy bardziej niż przeciętny Kowalski. Wyolbrzymiam, płaczę, stresuję się, nie sypiam dobrze. A jak płaczę to i tak nie przynosi to spodziewanego efektu ulgi. Po co to robię? Czasem po prostu nie da się powstrzymać łez, które cisną się do oczu. 
Chociaż staram się wytłumaczyć sobie, że nie warto. Cierpi przecież na tym moje zdrowie. Niestety takie tłumaczenia nie przemawiają do mojej wrażliwości. 

A czy czuliście kiedyś, że grunt Wam się usuwa przed nogami i nie wiedzieliście czy utrzymacie się na powierzchni ziemi? 

Bezsilność. To uczucie towarzyszy mi często w takich sytuacjach. I chyba jest tym najstraszniejszym. Wiesz, że powinnaś coś zrobić, żeby polepszyć sytuację, ale kompletnie nie wiesz jak się za to zabrać. 

Mimo, że wymienione emocje czasem mną targają to i tak zdaję sobie sprawę, że mam szczęśliwe życie. Jak ja się cieszę, że urodziłam moją córkę. Czuję i wiem, że już nigdy nie będę sama. Zawsze będzie ktoś, kto mnie pocieszy i kto będzie zawsze stał za mną murem. Mam nadzieję, że z moją córeczką stworzymy przyjacielskie stosunki. Nie raz to mówiłam i będę się powtarzać jeszcze wielokrotnie. Skoczyłabym za nią w ogień. 


Znalezione w internecie. Trafia w sedno.

poniedziałek, 4 stycznia 2016

Czytam, bo lubię

Tym razem trochę o mnie. O jednym z moich zainteresowań jakim jest czytanie.
Czytam odkąd pamiętam.

Pamiętam nawet taką scenę z mojego życia..
Byłam w pierwszej klasie podstawówki.
Mała Ania siedząca pod salą nr 16, w której odbywały się wszystkie jej lekcje. Zatopiona w lekturze. Jakieś duże litery, obrazki. Nie pamiętam tytułu. Pamiętam za to jaką radość mi to sprawiało. 

Nie oznacza to, że byłam kujonkiem i siedziałam na każdej przerwie z nosem wlepionym w książkę. Jeśli chodzi o lektury, to byłam z nimi na bakier. Niestety, jestem z tych, co jak mi coś każą to robię dokładnie odwrotnie. 

Kiedy czytam, nie lubię mieć ograniczenia czasowego, ani ilościowego. 
Nie nadaję się również do tych wszystkich wyzwań, które zasypują mnie z każdej strony od nowego roku na fejsie. Przeczytaj 52 książki w rok, przeczytaj 100 w rok. Serio? Ktoś tak szybko czyta? To gratuluję, ja jednak podziękuję i pójdę w jakość a nie ilość.
Zawsze długo zastanawiam się co mam przeczytać i ciężko jest mi się zdecydować. Zdarza się, że czytanie jednej książki zajmuje mi miesiąc. Zwłaszcza teraz, gdy zostałam mamą. 

Jak to teraz u mnie wygląda?
Biorę się za książkę, przeczytam dwie strony i zasypiam. Aktualnie mamy trochę nieprzespane nocki. 
W związku z powyższym nie wyobrażam sobie, że miałabym szybko czytać jakąś pozycję, byle by ją odhaczyć na liście. Nie czerpałabym z tego przyjemności.
Tak czy inaczej podziwiam osoby, które to ogarniają i czytają tak szybko. Sama takie znam. Może kiedyś do tego dojdę, jak będę miała więcej czasu.

Pół roku temu mąż sprezentował mi czytnik ebooków, przed którym wcześniej bardzo się wzbraniałam. Jednak przy malutkim dziecku było to dla mnie wygodne. Jak Laura była malusia i spała tylko na mnie to mogłam w jednej ręce trzymać czytnik i bezproblemowo czytać. Książka mogłaby okazać się za ciężka w takim wypadku. Dlatego też ten zakup był na pewno trafiony i cieszę się nim do dzisiaj.

Nie dokończyłam tej sagi, jednak autorkę bardzo polecam. Przeczytałam za to całą serię "Kwiaty na poddaszu".  


Nie ma nic przyjemniejszego jak czytanie na świeżym powietrzu

Zaraz właśnie zabieram się za lekturę. Czytam teraz "Coś pożyczonego" Emily Giffin. 
A Wy dużo czytacie? Polećcie mi jakieś książki, zawsze mam problem. Aktualnie mój zmęczony organizm chłonie wszystko co jest lekkie i przyjemne. Lubię romanse, melodramaty, dramaty, thillery. Dla odmiany sięgnęłabym teraz po jakiś kryminał czy thiller. Czekam na Wasze propozycje!